Melbourne w trzech odsłonach:
(1) Melbourne jest tramwajowo rowerowo kawowo azjatyckie.
(1a) W centrum stylowe tramwaje przepychają się przez rowerzystów na stylowych rowerach a wszystko inne to piecie kawy w stylowych kawiarenkach. W tramwajach, na rowerach, w kawiarenkach i na chodnikach Azjaci.
(1b) W europejsko wyglądającym Melbourne stylowe kolorowe jedno-przegubowe lub bez-przegubowe stare i nowe tramwaje dryndają na rowerzystów w stylowych kaskach ochronnych śmigających na rowerach ostatni krzyk mody bezprzerzutkowych kolorowych lub czarnobiałych a w całym tym rowerowo tramwajowym stylowym ruchu ulicznym przemieszczają się masy głownie Azjatów (70 procent co najmniej) ale tez innych napływowych narodowości z Sudańczykami, Etiopczykami, Libańczykami, Grekami i Banglijczykami na czele. Czasem (o dziwo) zdarza się przyuważyć Australijczyka ale są oni tak samo nieliczni jak misie koala. Wszyscy pija kawę: Azjaci, Australijczycy, imigranci, uchodźcy, rowerzyści oraz misie koala.
.
Historia podroży do Melbourne:
Najtańszy samolot z Sydney do Melbourne – 125 $
Najtańszy autobus z Sydney do Melbourne – 65 $
Najtańszy pociąg z Sydney do Melbourne – 60 $
Da się taniej.
Przy odrobinie szczęścia i regularnych odwiedzinach tablicy ogłoszeń na stronie gumtree.com można się załapać na samochód jadący w odpowiednim kierunku w odpowiednim czasie. Trafia się nam Robertus Indonezyjczyk, który szuka pasażerów do swojego samochodu na trasę Sydney Melbourne. Jedziemy 13 godzin, cala noc, Charlyn prowadzi na zmianę z Robem.
Okazuje się, ze Robertus dostał prace w Melboune, przeprowadza się za tydzień i na gwałt musi znaleźć mieszkanie. Cały dzień po przyjeździe do Melbourne ma zarezerwowany na przegląd mieszkań. Oczywiście udaje na się wkręcić i przez cala sobotę jeździmy od mieszkania do mieszkania w centrum Melbourne i w kultowej dzielnicy South Yarra. Odwiedzamy 2 pokojowe mieszkania, cena za wynajem między 400$ a 500$ za tydzień. Ceny powalają, jakość mieszkań nie koniecznie.
„Australia wita uchodźców”
Dzielnica Footscray, zachodnie przedmieścia Melbourne, po dwudziestej pierwszej.
Szisza bar-kawiarnia: przy stole siedzą chłopaki z Sudanu, Etiopii, Somalii, ja i Chrystian z Niemiec, u którego koczuje przez kilka nocy (couchsurfing). Gramy w karty, pijemy kawę, szisza krąży z rąk do rąk. Nadstawiam ucha, czekam na historie, które niczym elementy układanki dadzą mi pełny obraz tego pustynnego kraju.
Ciekawostki, odkrycia, zaskoczenie i rozczarowanie Australią. Jako, ze niewiele czytałem o Australii przed przyjazdem to po pierwszych kilku dniach miałem wrażenie, ze jest to kraj do którego europejczycy przybyli z zamiarem uniknięcia wszelkich błędów (i grzechów) popełnionych na rodzimym kontynencie. Nic bardziej mylnego. O ile z wierzchu Australia wygląda idyllicznie to „za kurtyną” zgromadziło się tyle „brudów” i historii, o których każdy chciałby zapomnieć, co w każdym innym zakątku świata. Z tego właśnie zdałem sobie sprawę popijając kawkę w afrykańskiej restauracji szisza barze.
Do późnych lat sześćdziesiątych w Australii panowała oficjalna polityka segregacji rasowej. Aborygeni byli wykluczeni z życia społecznego, wyłączeni poza nawias. Od lat siedemdziesiątych podobno nastawienie rządu australijskiego się nieco zmieniło, zaczęto interesować się problemem rodzimej ludności, choć jak więc knajpowa głosi: Aborygeni wciąż są traktowani jak obywatele drugiej kategorii, piąte kolo u wozu.
W imię polepszenia międzynarodowej marki Australii na przestrzeni ostatnich 30 lat przyjęto tysiące uchodźców z Wietnamu, Liberii, Bangladeszu, Somalii, Etiopii i Sudanu. Po rozmowie z Afrykańskimi ziomkami mam wrażenie, ze za miłym gestem nie idzie konsekwentna zmiana nastawienia Australijczyków do „napływowych” narodowości a nieco rasistowska atmosfera wciąż się unosi w powietrzu.
Tak jak już wspomniałem powyżej na pierwszy rzut oka nie da się dostrzec wszystkich niuansów socjopolitycznych. Dla turysty Australia jest niemożliwie wyluzowanym krajem, gdzie słonce świeci cały rok a ludzie są szczęśliwi jak nigdzie indziej. Jest w tym dużo prawdy ale całokształt sytuacji zawiera kilka brudnych faktów, które nieco psuja idylliczny obrazek kraju kangurów.
>>>>>>>>>>>
?>.>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>> FULL ENGLISH VERSION COMING SOON
SUMMARY ONLY>>>
We managed to get to Melbourne overnight at lowest cost sharing petrol cost with Robertus. We found him at gumtree.com last minute and decided to take the chance. Luck was with us Robertus had a mission to view as many flats as possible in one day as he was about to move to Melbourne soon and needed place to stay. We joined his flat hunting and had good day of fun.
Melbourne took us by surprise. Although it turned out to have European style , it was completely full of Asian people. Sometimes we were the only non-Asians in the coffee shop which made us feel like we are in Singapore or Shanghai.
Couchsurfing worked only for me this time, Charlyn stayed in the downtown backpackers hostel.
I was hosted by Christian - IT PhD student from Germany.