Po raz kolejny już daje się zaskoczyć tym, jak bardzo dużo niesamowitości może się przytrafić na przestrzeni kilku godzin. Jeszcze niedawno, gdy biurowa praca wypełniała mój dzień, w kilku godzinach zamykało się wyjście do pracy, praca i powrót z pracy. Dzień jak co dzień, tydzień w tydzień, a po kilku miesiącach w zasadzie trudno powiedzieć, czy cokolwiek się wydarzyło.
Dzisiaj w czasie kilkunastu godzin przemieściłem się ponad 200km z Sydney do miasta Katoomba w Górach Niebieskich, poznałem Stephena pochodzącego z Madagaskaru, jego córkę pół - Francuzkę Kasjopeję, współlokatora Australijczyka poetę oraz Blankę – Kolumbijkę mieszkającą w Niemczech; zostałem zaproszony do udziału w buddyjskiej medytacji Kagyu, pospacerowałem po Górach Niebieskich, uczestniczyłem w domowym koncercie życzeń (głownie The Beatles), przy kilku piwach wysłuchałem niesamowitych i wstrząsających perypetii życiowych (wybaczcie - historie na tyle prywatne, ze nie wypada ich upubliczniać) wsiadłem w pociąg i wróciłem 200 km do Sydney do chorej Charlyn.
W życiu zdarzają się dni niesamowicie monotonne i dni niesamowicie niesamowite. Warto doświadczyć obu skrajności by być świadomym tego, jak pojemny jest jeden dzień życia . Dni monotonne są niestety skłonne do powtarzalności, gdyż nie wymagają zaangażowania. Dni niesamowicie niesamowite się nie zapowiadają i nie da się ich przewidzieć. Ale na pewno nie nadejdą bez zaangażowania z naszej strony, bez odrobiny wysiłku, bez wyjścia ze strefy komfortu, bez rzucenia się w nieznane.
Kilka lat temu koleżanka zaprosiła mnie do udziału w 2 osobowym autostopie z Wrocławia do Londynu. Nigdy wcześniej nie stopowałem, byłem przerażony. I co? W czasie tych kilku dni przełamałem więcej własnych barier, przeżyłem więcej przygód, poznałem więcej ludzi, odwiedziłem więcej miejsc niż w czasie całego życia.
Prawdziwe przygody i przeżycia rzadko kiedy dostępne są na wyciągnięcie ręki. Nie ma ich za drzwiami, nie ma ich za pierwszym, drugim ani trzecim zakrętem. Dopiero po przekroczeniu granic „oswojonej” przestrzeni czekają na nas niespodzianki, ekscytujące doświadczenia.
>>>>>>>
>>>>>>>ENGLISH
Once again I got surprised by an enormous capacity of a day (meaning: how much can happen between sunrise and sunset). Not long ago, when an office job was filling my day, before the day passed I only managed to get to the office, get the 8hours job done and get back home. That's basically it (obviously with exemption of the days when I still had energy to utilise the evening time). Day after day, week after week and then in few months if you asked me what has happened I might be in trouble to answer.
Today, in about 24 hours I managed to get to Katoomba in Blue Mountains, which is over 200km west from Sydney ,meet Stephen born in Madagaskar), his daughter Cassiopee, their Australian poet flatmate George and Blanka – Columbian girl from Germany. On top of that I was lucky to be invited to participate in Buddhist meditation session with the local Kagyupa Buddhist community, I hiked Blue Mountains for couple of hours, had couple of beers in a local pub while listening to amazing life stories and then I took the train back to Sydney to my ill Hamburger Charlyn.
There are those days in life that are terribly monotonous and those amazingly exciting. It's worth experiencing both extremes just to be aware of the potential that a day brings, how much can we waste it and how much can we gain during 24 hours. Unfortunately the monotonous days tend to notoriously repeat if we do not do anything about that. The amazingly exciting days do not repeat and are not predictable. But they will not come for sure if there is no involvement from us, no effort, no attempt to get out of our comfort zone, without challenging the unknown.
Few years ago my friend invited me to join her in a hitch-hiking journey from Wroclaw to London. I had never hitch-hiked before so I was totally frightened. And how was it? During that few days I experienced more adventures and overcome more self barriers/limits than ever before in my life (at least that is what I felt after coming back home).
Real adventures and authentic excitements are rarely available at hand. They are neither behind the doors, nor behind first, second or even third turning. They are found only after leaving behind the very known and comfortable surrounding.