Geoblog.pl    Rado    Podróże    jak daleko do Wrocławia?    Wielkie Legendarne Z Robertem Spotkanie ###### LEGENDARY MEETING WITH RoooOOBERT
Zwiń mapę
2011
03
mar

Wielkie Legendarne Z Robertem Spotkanie ###### LEGENDARY MEETING WITH RoooOOBERT

 
Tajlandia
Tajlandia, Koh Samuie
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 23744 km
 
Czekam na autobus nocny jadacy na poludnie Tajlandii (kierunek Surathani). Z braku laku rozmawiam z bakpakersami, jeden z Anglii, drugi z Norwegii. Ten z Anglii zalamany, bo noc wczesniej dal sie oszukac i to porzadnie, na prawie 20,000 bhat , czyli niemalze 500 funtow, ponad 2000zl. Klasyk – chlopak tak sie upil, ze stracil orientacje w terenie, zgubil znajomych, zaczal pic z obcymi i zaplacil za wszystko karta:) Bez komentarza. Co smieszne, takich sytuacji zdarza sie multum. Nieswiadomie wydatki zagranicznej upitej mlodziezy musza stanowic spory procent tajskiego PKB. Usmiecham sie – podroze ucza zycia, co? W zasadzie to czlowiek uczy sie cale zycie, lub ujmujac to inaczej, jest glupi do momentu kopniecia w kalendarz. Nie tak dawno, w Mumbaju, Bucky z Teksasu przyznal mi sie, ze dal sie zrobic na kilkaset dolcow bedac w Pekinie. Po 3 miesiacach spedzonych w klasztorze Szaolin z samymi facetami, dal sie bez wahania namowic "na herbate". Kolejny, tym razem chinski klasyk. Chinka podchodzi podekscytowana, ze Pan z zagranicy, ze jezyk angielski by chciala podszkolic, ze to i tamto. Bucky nie dosc, ze sie zgodzil na korepetycje to na dodatek przyjal zaproszenie na wieczorne karaoke w babskim gronie. Niewiasty pily drogie wino (jak sie okazalo tylko on pil, dziewczyny pily pewnie sok jablkowy), nad ranem dziewczyny sie ulotnily a Bucky zostal sam na sam z rachunkiem. Ups.

Ja wciaz czekam na autobus, glos zabiera norweski turysta. Podekscytowany, bo noc wczesniej wybral sie z kumplami na seks-show , i czapki z glow, o takich akrobacjach nie mial pojecia. Ja juz slyszalem podobne relacje wiec nie robie wielkich oczu. Jesli jednak Drogi Czytelniku Geobloga masz ochote dowiedziec sie wiecej, "ping-pong show" jest prawidlowym haslem w wyszukiwarce, ja uwazam temat za zamkniety, geoblog nie zaakceptowalby az tak brudnych anegdot:)

Po dziesieciu godzinach docieram do Surat Thani, na poludniu Tajlandii, gdzie Zatoka Tajlandzka wita mnie rozkosznym lazurem:) W niebie pekla rura z blekitem, ani jednej chmurki, nic tylko wskoczyc na express-katamaran i karmic oczy widokami z pocztowek. Prom tonie pod ciezarem mlodych turystow-vagabondow z Wielkiej Brytanii, Skandynawii, Holandii,czasem Francji, Hiszpanii, Izraela. Rzadko z Polski. Troche szkoda, ze zlotowka nie ma jeszcze "sily nabywczej turystycznej". Obecne i pewnie nastepne pokolenie polskiej mlodziezy raczej nie zabawi dlugo w Tajlandii za 1zl=10baht. No ale glowa do gory, chciec to moc, zacisnac pasa kazdy moze, czy tez sprzedac lodowke (jak doradza nasz ulubiony Pan Cejrowski) Poza tym nadchodzi euro waluta; zawsze tez mozna skubnac norweskich koron czy brytyjskich funtow. Da sie;)

Juz go widac. Jest olbrzymi. Trzynasto pietrowy. Dym bucha z komina. Statek Arkadia – wycieczka dookola swiata z Anglii do Anglii, kierunek zachod. Dobry znajomy z Aberdeen – Robert, pracuje na tymze kolosie jako trener/instruktor do spraw przypakowania i odchudzania. I coz za fart, ze i ja i Robert jestesmy w tym samym momencie, po drugiej stronie swiata, choc kazdy z nas gna w przeciwnym kierunku. Godziny, minuty, sekundy i jest! Koh Samui wielkie spotkanie, zderzenie wschodu z zachodem, i choc mamy tylko 3 godziny, kazda chwila zapisuje sie w historii miedzyludzkich nietypowych spotkan wielkimi literami!

Arkadia znika za horyzontem. Mam wrazenie, ze to spotkanie nigdy nie zaszlo. Ale zaszlo, mam zdjecia, legenda zyje juz wlasnym zyciem:) ! Na mnie czeka kolejne wielkie spotkanie: po kilkudniowym rozstaniu dolacza do mnie Charlyn. Oczekiwanie sie przeciaga o kilkanascie godzin: niestety zrobiono ma niewiaste w trabe czy tez w balona, wpuszczono bezczelnie w maliny. Ktos kto mial zalatwic bilety autobusowe, nie zalatwil, ktos kto mial sie pojawic i zaprowadzic na miejsce odjazdu nie nadszedl. W rezultacie Charlyn przeczekuje noc w kawiarni, w dzielnicy, ktora na szczescie nie spi (Khao San) i wywalcza miejsce w autobusie porannym.

O Koh Samui nie ma co sie rozpisywac. Masowy hedonizm, mas turystyka, Thomas Cook i TUI, lotnisko zaopatruje wyspe w dostawy dwutygodniowych turystow urlopowiczow all-inclusive, plazowicze roznorodnej masci, na wzgorzach kryja sie 5 gwiazdkowe oazy luksusu, plaza cieszy oczy a lokalne piwo Chang nadaje oddechowi nieprzyjemnych tonow, moja dziewczyna oddala sie o piec krokow, piwo nie zdaje egzaminu:)



>>>>>>>>>>>>>>>>ENGLISH



I am waiting for the night bus heading south of Thailand (Surath Thatni). Having nothing better to do I start chatting with two backpackers, one from England, another from Norway. The English lad is in a really bad mood: last night he lost around 500 pounds in the most stupid circumstances possible.Such a classic: he got so drunk with his friends that he lost them at some point, he continued drinking with strangers and he paid for everybody with his credit card. No comment. What's actually funny is that this kind of situations happen very often. Looks like Thai's or any other touristy country's GDP is heavily boosted by "unaware drunken expenses" of naive foreigners.
Well, travelling gives good life lesson they say, right?

Not so long ago back in Mumbai a guy from US told me a similarly funny story. He lost couple hundred dollars in Beijing. So here comes the story: after spending 3 months in Shao-Lin Kung Fu school among the only male companions he immediately took an invitation for a tea with a Chinese girl who wanted to practice English. He missed female company so much that he didn't care about the expensive tea place, he also happily accepted a night-out invitation. Girls made him drunk and left him with huge bill in the morning (he missed the fact that after tenth glass of wine he was the only one drunk, the girls must have had apple juice).

We're still waiting for the bus and now the Norwegian dude tells his story. He is totally excited after attending the "ping-pong show" last night. He says that it was jaw dropping what that girls did on the stage. I've heard about that before so I don't do big eyes. If anybody is interested in that subject go google "ping-pong show" and wikipedia will tell you more about that. It's basically what Bangkok at night is famous for, it's kind of a dark side of Thai tourist industry, for some it's exciting for others – disgusting.

After 10 hours of night bus ride I arrive at Surath Thani, in south-east of Thailand, where The Bay Of Thailand welcomes me with delicious turquoise water shades. The sky mirrors water colour (or the other way round?) no clouds, there's nothing left to do but to jump on express catamaran and enjoy the tropical islands landscape. The boat is full of British, German, Dutch, Scandinavian, French and Israeli young tourists.

Wooow I can see it already. It's gigantic. Thirteen stores high. Dark smoke coming from the chimney. Arcadia cruise ship – around the world leisure cruise,from England to England, heading westwards. My good buddy from Aberdeen – Robert, works on that ship as a fitness instructor. And what a great luck we have to be at the same place at the same time although we go completely different directions! Final countdown: hours, minutes, second and there he is, handshake and mega excitement to meet a friend so far away from home. And although the meeting only takes 3 hours it becomes legendary for ever.

Arcadia disappears behind the horizon line and I have the feeling that the meeting never happened, it was so sudden and so short. But I have not much time for reflections as there's another big meeting ahead: Charlyn is joining me on Ko Samui. Unfortunately waiting time delays by 12 hours as the hostel in Bangkok made wrong reservation and Charlyn is getting stuck in Khao San Road all night waiting for the next bus.. The very next day brings more attractions for Charlyn. She already arrives at Ko Samui but we can't find each other. Finally she arrives by taxi and the scene is indeed dramatic: first the bags fly out of the taxi, then I see my girlfriend enraged and shouting at the driver who charged her 200 bhat for a ride from behind the corner of the street...

I can't really tell much about Ko Samui. It's a pretty nice place, full of all-inclusive, Thomas Cook, 2 weeks package kind of tourists, less of a backpackers destination. There's an airport here, actually just next to the beach so planes almost land on the water which is kinda cool. There are 5 star resorts hidden in the jungle. Chaweng Beach is all you need for 2 weeks holidays, water's colour is really amazing. Local beer Chang apparently gives a bad smell, my girlfriend steps back so basically the beer fails to acceptance test...


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (25)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
dbialek
dbialek - 2011-04-07 00:34
Czyli zrobionym w konia można być wszędzie...
Najgorzej jest w Indiach. Ale też w Chinach i Tajlandii polują na naszą kasę... No tak. Niestety nie można się wyluzować, tylko ciągle czujność bojowa.
 
Sylwek
Sylwek - 2011-04-12 13:11
Zyjemy w materialistycznym swiecie, jak to powiedzial Paul Green z marketingu...

Spotkanie legendarne!
 
table-tennis show host
table-tennis show host - 2011-04-14 13:09
It's kind of cloudy on the pics compared to the description (blue sky, etc) but well.... Charlyn, love the blue whale t-shirt!!!
 
Rado
Rado - 2011-04-14 16:53
I appreciate that comment Mr. Table Tenis Show! Shows an effort:)
 
 
Rado
Radek Bialek
zwiedził 10.5% świata (21 państw)
Zasoby: 87 wpisów87 167 komentarzy167 1647 zdjęć1647 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
11.09.2010 - 07.03.2012