Geoblog.pl    Rado    Podróże    jak daleko do Wrocławia?    Inny swiat #### Another world .............(PL/ENG)
Zwiń mapę
2011
25
lut

Inny swiat #### Another world .............(PL/ENG)

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 23268 km
 
Na granicy polsko-ukrainskiej w zasadzie nic sie nie dzialo. Byly jedynie emocje zwiazane z poczatkiem naszej wyprawy dookola swiata. Granica ukrainsko-rosyjska byla rozczarowaniem. Nikt nie krzyczal o lapowke, o nic nas nie podejrzewano, o nic nie pytano, zero akcji, zero stresu, pieczatka do paszportu. Granica rosyjsko-mongolska byla hmmm interesujaca i nieco zaskakujaca. Nigdy wczesniej i nigdy pozniej nie przeszukiwano naszych toreb tak dokladnie jak na granicy z Mongolia, nigdy nie musielismy wypelniac tylu papierkow i deklaracji, do tego wiza mongolska jest najdrozsza ze wszystkich. Mongolia boi sie turystow? Przeciez tam NIC nie ma, nic nie ukradniemy, nic nie zburzymy. Ciekawostka:) Granica mongolsko – chinska byla bez dwoch zdan szokiem, nieopisanym przejsciem ze swiata, gdzie cywilizacji nie ma, do swiata gdzie rozwoj i postep chca juz byc w nastepnym stuleciu. Tak jakby z furmanki przesiasc sie do miedzygalaktycznego promu (nie wazne czy roznica miedzy tymi krajami jest az tak kolosalna, wazne, ze na granicy turysta ma takie wrazenie). Granica chinsko-nepalska byla niesamowitym przedsmakiem wolnosci, autentycznosci, chaosu i balaganu w porownaniu z chinska wszech-kontrola, porzadkiem, technolagia na pokaz i "bieda zmieciana pod dywan". Granica nepalsko-indyjska w zasadzie odddziela kraj wielkich gor z krajem wielkich przestrzeni. Chaos i koloryt jest ten sam. Granica indyjsko-tajlandzka... Eh, wybaczcie, Indie nie sasiaduja z Tajlandia, pomiedzy tymi krajami zadomowila sie Birma. Nad Birma przelatujemy. Wiec o granicy w tym wypadku nie ma mowy. Jest za to... NAJWIEKSZY MIEDZYPANSTWOWY SZOK NASZEJ WYPRAWY!!!

Po 4 godzinnym locie z New Delhi do Bangkoku pokonalismy miliony lat swietlnych i znalezlismy sie na innej planecie. To co poczulismy, poczuc moze turysta-podroznik, ktory jest w drodze od dluzszego czasu, ktory w Indiach spedzil 3 miesiace, przesiakl tym krajem, przyzwyczail sie do widokow, ktore zwykle szokuja, ale daja sie oswoic. Skrajnosci, ktorych czlowiek moze doswiadczyc w zyciu maja rozne oblicza. My doswiadczylismy jednego z nich w czasie pierwszych dni w Bangkoku.

Roznica w balaganie pokoju dzieciecego lub nastoletniego a pokojem rodzicow przemnozona przez dziesiec tysiecy nie da sie porownac do roznicy miedzy indyjskim chaosem a porzadkiem, ktorym przywital nas Bangkok. Brak slow. Pluca oddchaja czystym jak na metropolie powietrzem, nozdrza sie odkorkowuja, zycie pelna piersia. Szok. I co prawda juz po kilku dniach tesknie za indyjskim nie-z-tej-ziemi balaganem ale to juz inna historia:)

O Bangkoku wiedzialem wczesniej niewiele, w zasadzie tylko tyle, ze jest swiatowa stolica seks turystyki, i nic wiecej. Owszem, seks turystyka rzuca sie szybko w oczy, gdzie nie spojrzec starsi panowie ida za raczke z okolo 20-letnimi Tajkami.W nocy, gdzie by sie nie wybrac na piwo, od razu ktos zaczepia z oferta seks-show'ow (seks teatrow/przedstawien w wolnym tlumaczeniu) , gdzie mlode Tajki graja w ping-ponga, otwieraja butelki, napisza list czy zgasza swieczke za pomoca – niestety to nie zarty - miesni krocza (pelna lista na zdjeciu ponizej). Po ulicach smigaja rozowe taksowki i kolorowe autoriksze. Tak jak wspomnialem powyzej – wyladowalismy na jakiejs przedziwnej planecie!

Nad ulicami smiga na dwoch poziomach kolejka miejska, centra handlowe wielkosci Wroclawia, wiezowce dziurawia warstwe ozonowa, drapia chmury. My mieszkamy w hostelu ETZzzzHostel, ktory dopiero co sie wybudowal. Panowie budowniczy montuja jeszcze kable to tu to tam. 4 pietra pachnacego swiezascia komfortu, klimatyzacja, superszybkie wifi, taras na piatym pietrze, na parterze supermarket Tesco (ktory ostatni raz widzielismy polroku temu), co oznacza tanie czyste jedzenie, na ulicy rownie czyste stoiska z tajskimi przysmakami, co kto by sobie zamarzyl na sniadanie obiad i kolacje. Co tu duzo pisac, jest relaks. Ladujemy baterie.

Po raz kolejny spotykamy Dominika z Niemiec. Wczesniej wpadlismy na niego w Goa (Indie) a jeszcze wczesniej siedzielismy w tym samym vanie, tnac wyzyny Tybetu. W czasie takich spotkan, ma sie wrazenie ze swiat jest maly:)

Pewnego dnia, zupelnie przez przypadek dowiaduje sie, ze dobry znajomy z Aberdeen(UK) – Robert, ktory pracuje teraz na statku wycieczkowym, bedzie cumowal na wyspie Koh Samui, na poludniu Tajlandii. Warto dodac, ze statek Roberta od 2 miesiecy plynie dookola swiata (w kierunku zachodnim). Co za zbieg okolicznosci! Zalatwiam bilety i gnam na poludnie na spotkanie z Robertem. Charlyn zostaje w Bangkoku kilka dni dluzej, jako ze to miasto da sie lubic;)


>>>>>>>>>>>>>>>>>>ENGLISH



The Polish-Ukrainian border was pretty much boring. There were only some excitements related to the beginning of our around the world trip and entering first country on our way. The Ukrainian-Russian border was a disappointment. Nobody asked for a bribe, we were not suspected of being spies, no questions asked, no action, no stress, just a stamp to the passport. The Russian-Mongolia border was intriguing. Never before and never after our bags were searched so diligently, never before were we asked to fill so many declarations. Mongolian visa was the most expensive of all. Why so much hassle? There's nothing there in Mongolia we could possibly steal or blow up! The Mongolian-Chinese border was a shocker, an indescribable transfer from the world where civilisation progress is couple centuries delayed with a world where progress and development sets standards for 22 century. It was like changing a horse carriage to a spaceship (it doesn't really matter here whether the difference between this two countries is so huge, what matters is that at the border this is what we feel!). The Chinese-Nepalese border was an amazing prelude of colourful chaos, variety, freedom of any sense comparing with Chinese state of control, "ordnung",central governing, citizens being trapped in a rigid system which boasts the progress and hides the poverty. The Nepalese-Indian border seemed to be just a point on the map that divides the mountains from the endless lowlands. The chaos and mess all around looked the same. And finally the Indian-Thai border...wait a sec, there's no border here, yep we skipped Myanmar. But what we have now is the BIGGEST & MOST OVERWHELMING COUNTRYCHANGING SHOCK EVER.

After 4 hours flight from New Delhi to Bangkok we skipped millions of years and we found ourselves on another planet. What we felt was probably a unique travelling experience of a person who is on the way for a long time, who spent 3 months in India, soaked through with peculiarities of that country, got used to jaw-dropping views, tamed them. The extremes that a human can experience in life can be of any type. By landing in Bangkok we experienced the biggest international shock on our travel. And that is for various reasons.

The difference between mess in a teenager's room and parent's room order multiplied by one thousand gives a weak comparison to a difference between Indian chaos-mess and cleanliness and order that welcomed us in Thailand. Hard to describe. Lungs are inhaling pretty clean air (as for a metropolis), nostrils get unblocked, good life. At the same time I begin to miss India a bit, but that unreasonable feeling is just another story.

I didn't know much about Bangkok before. Basically only that the city is a world's centre of sex-tourism. And that is quite true – wherever you wouldn't look there is an old European man holding hand of pretty young Thai girl. At night wherever you wouldn't go clubbing you bet you will be offered an invitation for a sex show where young Thai girls play table tennis, open beer, write a letter or blow the candle in a peculiar way (sex show menu picture below). City is full of pink taxis and colourful autorikshaw. As I said – we landed on a strange planet!

There is a city train that runs on two overground levels; shopping centres are of enormous sizes, skyscrapers are being built all around. We are living in ETZzzz hostel that has been just built/ renovated. Some construction still goes on as we are moving in. Four floors of freshness and comfort, finally clean sheets, megafast wi-fi, roof top terrace, Tesco superstore just at the ground floor (we haven't seen Tesco for six months so that is a big attraction for us), clean fresh food everywhere you go, dreams come true.

Once again we are meeting Dominik. We bumped into him in Goa (India) and before that we spent a week together in Tibet and Kathmandu. During this kind of meetings we feel like the world is a small place:)

One day, totally by accident , I learn that my friend from Aberdeen – Robert, is visiting Thailand on the big cruise ship Arcadia where he works as gym instructor. The ship will stop for one day on the southern Thai island called Koh Samui. Worth mentioning that Arcadia is heading west on its around the world cruise. What a coincidence! I arrange bus tickets and go south to meet with Robert. Charlyn stays in Bangkok for couple more days as the city has much more to offer and to discover (shopping-wise)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (21)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
wnieznane
wnieznane - 2011-04-06 13:00
Pozdrawiam Wrocławiaka. Będe obserwował twoją drogę i życzę powodzenia w całej wyprawie!
 
Sex-tourist
Sex-tourist - 2011-04-13 16:02
Yahooo, finally some good analysis!
I wouldn't like to try the "Magic Razorblade" thing though... :)
 
 
Rado
Radek Bialek
zwiedził 10.5% świata (21 państw)
Zasoby: 87 wpisów87 167 komentarzy167 1647 zdjęć1647 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
11.09.2010 - 07.03.2012