Podsumowanie Indii?
Takie tylko zarty.
Indii sie nie da przeciez podsumowac.
Indii nie da sie zaklasyfikowac. Nie da sie strescic.
W zasadzie to Indii nie sposob zrozumiec naszym europejskim rozumieniem.
Indie w glowie sie nie mieszcza.
Cokolwiek by o Indiach nie napisac, to zaraz znajdzie sie druga strona medalu, druga skrajnosc, argument i kontrargument ida w parze. Bo Indie mozna kochac lub nienawidzic tak samo mocno, Indie sa tak samo zachwycajace jak i obrzydliwe lub odrazajace.
O Indiach mozna miec oczywiscie rozne opinie ale w tym przypadku kazdy ma racje, gdyz kazda skrajnosc, kazda emocja, kazdy kolor, zapach, czy dzwiek, da sie tam znalezc.
Ciezki orzech do zgryzienia.
My jestesmy nieco zmeczeni po niemalze 3 miesiacach spedzonych w tym kraju. Zmeczeni ciaglym niepokojem o zdrowie, nieustanna agresywna napastliwoscia sprzedawcow i taksowkarzy, ciaglym zdzierstwem i byciem oszukiwanym na kazdym kroku. Drazni nas obserwowanie Hindusow, to jak smieca dookola, rzucaja wszystko pod siebie, kazdy mur, kazda sciana jest obpluta i obsikana ( indyjskia wersja graffiti ). Wszystko toczy sie wokol pieniadza, wszyscy koncentruja sie na zarabianiu, turysta jest chodzacym znakiem dolara. Zagadalo do nas na przestrzeni ostatnich miesiecy kilkudziesieciu Hindusow, milo, sympatycznie, pytali o rodzine, kraj, zainteresowania. KAZDY mial gdzies, co odpowiemy, KAZDY zapraszal nas do swojego lub wujkowego sklepu. A szkoda, czasem rozmowa toczyla sie dlugo, na ciekawe tematy, moze bysmy sie wymienili emailami i napisali kiedys z Polski; zawsze jednak konczylo sie na ofercie kupna jedwabiu, garnituru, opium czy haszyszu.
Hinduizm – kolorowa i ekscytujaca religia, ktora od lat kusi zachodnich turystow tez wydaje sie byc lepem na muchy.
My turysci z Zachodu, w beznadziejnym poszukiwaniu religii, ktora podaza za duchem czasu, kupujemy hinduizm, niczym pudelko z kolorowymi farbkami, zachwyceni odmiennoscia i roznorodnoscia.
W Rosji czy w Chinach bieda i ubostwo chowaja sie lub sa chowane. Za murem, pod dywanem, pod ziemia, nie wiem gdzie. W Indiach bieda sie nie chowa, bo nie ma tam miejsca na gre w chowanego. Bieda zalewa ulice, wlewa sie do oczu, uszu i do nosa turysty. Nie pozostawia obojetnym. Powoduje poczucie winy. Ja, turysta z Zachodu, nie wiem jak zareagowac, jak sie zachowac w konfrontacji z bieda. Glupio mi, czuje wstyd, dyskomfort. Mam na koncie kase, przez nastepne kilka miesiecy moge cieszyc sie zyciem. Mam w kieszeni 1000 rupi, 15 funtow, 80 zlotych. Ocieram sie o tysiace tysiecy wychudzonych, wygladzanych i zmeczonych codziennoscia hindusow, ich twarze wykreca grymas bolu, walki o przetrwanie. Co chwile ktos prosi o kilka rupi. Monete, za ktora przezyje kolejny dzien. 10 groszy? Kilka centow czy pensow? Ja ich w zasadzie nie potrzebuje, moze skroca moja podroz o kilka minut co najwyzej, a ktos nie umrze z glodu, ktos kto spojrzal mi w oczy, zaszla miedzyludzka niema komunikacja. Jak sie zachowac wobec milionow podobnych spojrzen, codziennie, na ulicach wielkich i malych miast? Usilna obojetnosc pozostawia gorycz, byc moze na zawsze, przykra swiadomosc, ze swiat zalewa tsunami nierownosci i niesprawiedliwosci. I ja jako jednostka powodzi nie zatrzymam.
Indie stawiaja podroznika w bezposredniej konfrontacji z problemami wspolczesnego swiata.
O Indiach nie zapomniemy.
Indyjskie przygody, doswiadczenia, impresje beda w nas zyly, nie zgasna.
O Indiach bedziemy opowiadac z pasja.
I na pewno tu wrocimy.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>ENGLISH