Geoblog.pl    Rado    Podróże    jak daleko do Wrocławia?    Orangutan
Zwiń mapę
2011
21
cze

Orangutan

 
Indonezja
Indonezja, Batang Sarangan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 47537 km
 
Kilka godzin w przyjemnym minibusie po drodze, która czasem ginie pomiędzy dziurami;) Wyglądając przez szyby minibusu łatwo zrozumieć, dlaczego orangutany w Indonezji niemalże wyginęły. Wszędzie ale to wszędzie dookoła, po horyzont, na każdym wzgórzu, w każdym zagłębieniu, wszędzie zasadzone są plantacje palm olejowych. W równych rzędach, w idealnych odstępach i nienaturalnym uporządkowaniu palma za palmą, palma za palmą, palma za palmą...
Fabryka palm, przemysł drzewno olejowy, źródło utrzymania lokalnej ludności, miliony dolarów zysku dla właścicieli plantacji i firm produkujących biopaliwa, „przerąbana” sytuacja dla orangutanów i dziesiątek innych gatunków zwierząt. Sprawa jest prosta: wyrąbano już ponad polowe lasów tropikalnych, głównie pod uprawę palm olejowych. Wyrąbywanie będzie nadal trwało bo ludzie muszą z czegoś żyć. Ludzie muszą a zwierzęta nie.

A więc biednym braciom naszym orangutanom pozostał skrawek dżungli na Sumatrze (tam się teraz udajemy) oraz skrawek dżungli na Borneo.

W autobusach i hostelach spotykamy głównie turystów z Holandii. Wygląda na to, ze odwiedziny w byłej zamorskiej koloni to obowiązek każdego Holendra. Niderlandczycy do tego stopnia zdominowali indonezyjska turystykę, ze obsługa hostelu, w którym kotwiczymy nie tylko potrafi zagadać po holendersku ale także zna klasyki holenderskiej muzyki biesiadnej. Wieczorem siedzimy przy stole, ja, Charlyn i brat, Holendrzy i wesoła ekipa indonezyjskich gitara grajków. Śpiewanie zaczyna się od międzynarodowych hitów ale po jakimś czasie zaczynają dominować holenderskie piosnki więc się ulatniamy z imprezy.

Dnia następnego popołudniową pora udajemy się do dżungli (z lokalnym przewodnikiem) coby na żywo przyjrzeć się tym niesamowitym rudym człekopodobnym istotom. Nasz przewodnik oprowadzacz wziął ze sobą sporo bananów. Pic polega na tym, ze kilka orangutanów ma niepisaną umowę z ludźmi o dostawę bananów, codziennie o tej samej porze (dzięki temu mamy możliwość przyjrzeć im się z bliska). Jesteśmy w umówionym miejscu o umówionej porze, w głębi dżungli. Czekamy. Czekamy i czekamy. Coś nagle w gąszczu szeleści... Uoooa jakież to olbrzymie stworzenie! Potężnych rozmiarów orangutan z gracją przeskakuje z drzewa na drzewo, właściwie to drzewa/palmy uginają się pod nim (nią?) transportując go (ją?) od jednej do drugiej gałęzi. Po chwili pojawia się mama z dzieckiem przyczepionym do futrzanych maminych pleców (niesamowity widok!). Przez następne pól godziny mamy na wyciągnięcie reki 2 duże orangutany, jednego młodziana i jedno dzieciątko. Spektakl przyrody, zachwyty, 30 minut ciszy, skupienia i pełnej podziwu obserwacji.




>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>





Couple of hours spent in a comfy minibus. Potholed road paved with pot holes all along. While looking through the bus window it's pretty easy to understand why the orangutans are almost extinct. Wherever you wouldn't look you'd see plantations of oil palms, all growing in even rows, one after another, just as if it was some geometrical display of trees. Feels like a factory of palms, eco industry of renewable oil, source of income for hundreds of thousands of poor Indonesians and at the same time one of the main reasons of extinction of Orangutans and other species. What we've heard is that over 50% of tropical forest in Indonesia and Malaysia has been erased for palm oil and other plantations ; the trees keep falling as local people have to earn for living.

To our surprise we tend to meet mainly Dutch wherever we go in Indonesia. Looks like it's kind of trendy to visit former overseas colony. Dutch dominate the Indonesian tourism so much that the stuff in hostels learned some Dutch folk songs... One evening we are invited to join the singing with local people and couple other backpackers. There would be some classics like the Beatles at the beginning but then only Dutch hits, weird!

The day when we encounter the orangutans is the memorable one. We are participating in a guided walk into the jungle. The deal is that a few orangutans are semi-tamed and not afraid of meeting the humans. Every day at around 3pm at the same point in the jungle the guide from the national park would drop some food (bananas) and the orangutans would soon emerge. We and few other tourist were waiting few steps away. When the first creature appeared all of us was at peak excitement: the orangutan was huge, he would gracefully swing from branch to branch, bending them in order to reach the next one. Soon after we had an orangutan mum with a tiny baby attached to her back and then another bigger one. Amazing spectacle indeed. We were there for around half hour observing in silence and then they were gone again into the dense jungle. Great slash sad experience: knowing how few of them are left and how little local people bother about them is not giving good forecast for them in the future...



 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
tata
tata - 2011-08-28 11:29
ta akcja z orangutanami musiała być super... - tak blisko ... !
 
 
Rado
Radek Bialek
zwiedził 10.5% świata (21 państw)
Zasoby: 87 wpisów87 167 komentarzy167 1647 zdjęć1647 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
11.09.2010 - 07.03.2012