kilka godzin w busiku na polnocny wschod od stolicy, miasteczko Terel’ji, park krajobrazowy, cien szansy na odrobine prawdziwej Mongolii, na krajowraz, autentycznosc, cisze, no i moze wreszcie spotkamy Jaka
pierwsza noc w jurcie wynajetej u mongolskiej rodziny, kolacje jemy razem, zabawa w komunikacje, jedyne slowo jakie znamy w jezyku lokalnym to dziekuje, reszta to miny, gesty, dzwieki, teatr niemy , wyzwanie , nie ma za to problemu by sie dogadac z mongolskim dzieckiem , z dziecmi zawsze ie znajdzie grunt wspolny , jest kilka klockow, budujemy pojazdy, samochod, samolot, komunikacje sie klei, jemy cos lokalnego autentycznego prosto z owcy, za plecami telewizor, jurta jest wyposazona w antene, troche nienaturalnie ale coz, postep dosiega wszystkich
palimy w piecyku, zaszywamy sie w spiworach, pierwsza noc w jurcie komfortowa ze hej! rano sniadanko z mila rodzinka, i w droge, w teren
teren gorzysty, myslelismy ze bedzie step , przestrzen otwarta, mamy gory, jest pieknie, szukamy jaka
szukamy i znajdujemy, z lasu wylania sie stado jakow, tna droge, sa wielkie , wlochate, rogate, budza respekt, nie ma szans by jednego dorwac i sie przejechac, koniec marzen , musimy sie uklonic, pogodzic z faktem ze z ta potega nie mamy szans , robimy kilka zdjec, grzecznie, by nie draznic , nie przeszkadzac
druga noc w smamym juz miasteczku Terel’ji , w jurcie nad rzeka, pozegnalismy Adriaana (ktory wyruszyl przed siebie z zamiarem spedzenia 4 nocy w dziczy, spiac pod golym niebem w tzw bivibagu, wojskowym spiworze) oddalem Adriaanowi swoj spiwor, w nocy temperatura spada do -10 , jest roche zimniej niz myslal, no ale juz sie nie wycofa, to jest jego cel podrozy, kemping w Mongolii
my zostajemy w jurcie (powinienem napisac "gerze" tu na jurte mowia "GER") nad rzeka, biore udzial w akcji ratunkowej, najpierw dzieciak sie przeprawia motorem przez rzeke i grzeznie w kamieniach posrodku, chwile potem jeep , ciekawe , ktokolwiek przejezdza przez rzeczke blokuje sie w polowie, moze postawia most kiedys, w srodku nocy znow slyszymy halasy, kolejny samochod tonie
nastepnego dnia wracamy do Ulanbator, wieczorem w drzwiach hostelu pojawia sie Adriaan, dwa spiwory i wojskowy bivybag nie wystarczyly na -10C, spiwory zamarzly na kamien, lod pojawil sie miedzy warstwami, kuchenka przenosna zamarzla, woda na zupe tez, nieprzespana noc, 10 000 przysiadow i pompek i czerwono czarny nos
dwa dni, i jedziemy do Pekinu, od Gaja i Gila dowiedzielismy sie ze trase UlanBator-Pekin mozna przejechac za 30$ jadac do granicy pociagiem , potem autobusem nocnym z granicy do Pekinu, dla porownania - polskie biuro podrozy rezerwuje bilety na trae Ulanbator-Pekin za 160 euro
>>>>>>>>>>>>>
few hours in the minivan , north east from UlanBataar, little village of Terel’ji, national park , a chance for us to see real Mongolia, real landscape, something authentic, bit of silence, and Yak
first night in a yurt rented from Mongolian family , we eat the dinner together with them and the fun starts as we only know one word in Mongolian (thank you), all the communication comes down to gestures , face expressions , sounds, small theater, yeah a challenge /// there’s no problem with talking to the kid, there’s always a common ground with kids (as soon as there’s a bit of a kid in you!)
it’s a mountainous area all around, we though it’s going to be Mongolian step , but it’s good, it’s authentic, good chance to find a Yak, and so we do, a family of gigantic Yaks emerges from the forest, crossing our way, there’s no chance I’m going to ride one of these things, they look much bigger than on the pictures , they are magnificent, huge, and hairy – I can see in the looks they are giving me @ no way man, you won’t have a ride today, don’t even think about that @ houu hou easy boy I don’t even try . Hopefully the Tibetan yaks are more friendly and will let me have a ride. We shall see!
after the second night, the Dutchman Adriaan says bye and goes his way with bivybag. We shall see him in couple of days. I give him my sleeping bag as it seems that he might have a bit of frost at night and his thin sleeping bag + bivybag doesn’t look too warm/ while temperatures at night go low to minus ten degrees
we stay in the yurt , or in the ger if you like it (that is how it’s called here) just by the riverside, pretty nice spot for camping, /// not a while passes when I take part in jeep rescue mission, yeah , a jeep is stuck in the middle of the river and four Mongol guyz need some Polish power support. It works well, Mongolia ‘s safe (there’s another jeep stuck in the river late at night but man, I’m sleeping tight!)