Geoblog.pl    Rado    Podróże    jak daleko do Wrocławia?    ROZDZIAŁ 3 - "Uciekające prosiaki" CHAPTER 3 - "Running pigs"
Zwiń mapę
2011
05
lip

ROZDZIAŁ 3 - "Uciekające prosiaki" CHAPTER 3 - "Running pigs"

 
Nowa Zelandia
Nowa Zelandia, Blind River
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 56927 km
 
Siódma trzydzieści pobudka. Moje zadanie to nakarmienie 8 niesfornych małych prosiaków i 3 olbrzymich świń rasy Berkshire. Charlyn tymczasem meczy się z dwiema pięknościami, krowami Dolly i Daisy, które trzeba na godzinę ósma ściągnąć z pola i przygotować do procedury dojenia.

Koło dziewiątej świnki SA nakarmione a krowy wydojone. Czas na śniadanie, chleb z piekarnika, masło, sery, drzemy i miód domowej roboty. Tylko kawa nietutejsza, przybyła z dalekiej Etiopii.

Po śniadaniu, każdego dnia, do samego wieczora, mamy ręce pełne roboty: sprzątamy zagrody, łatamy dziury w płocie, ganiamy prosiaki po okolicy (prosiaki zawsze znajda nowa dziurę w płocie!). Czasem mamy zadanie specjalne: segregujemy owce, łapiemy chore a Barbara (nasza szefowa) je szczepi lub dezynfekuje rany; jednego dnia makabryczne zadanie: kolczykujemy prosiaczki, ja przytrzymuje za tylne nogi a Barbara wpina kolczyk w prosiaczkowi nos (wszystko po to by świnki przestały ryć ziemię) . Wieczorem uczestniczymy w produkcji masła i domowych serów, rozpalamy ogień w kominku i gramy w gry planszowe.

Życie na farmie wydawałoby się być idyllicznym gdyby nie wieczorne temperatury pokojowe spadające do, uwaga, 2 stopni Celsiusza. Ostatni raz kiedy mieliśmy taki mróz w mieszkaniu zdążył się w Himalajach na wysokości 4500 metrów... Czapki, rękawiczki, śpiwory, pierzyna i zgrzytające zęby do rana:)

Dwa tygodnie mijają w mgnieniu oka. W międzyczasie sąsiedzi Barbary oferują nam pracę w winnicy. Praca polega na zawijaniu gałęzi krzewów winnych na metalowych drutach po uprzednim odpowiednim ich przycięciu. Poniekąd od tego rodzaju pracy niedawno uciekliśmy ale teraz postanawiamy spróbować przez 2 tygodnie. Szybko okazuje się, ze bez lat praktyki nic nie zarobimy. W czasie 8 godzin pracy każde z nas przycina i zawija na drucie sto kilkadziesiąt krzewów, czyli niemalże pięćset gałęzi winogron. Co oznacza, ze przy stawce 12 centów za gałąź zarabiamy polowe krajowego minimum. Po kilku dniach pracy zdrętwiałe i opuchnięte dłonie odmawiają posłuszeństwa, tak ze nasza efektywność spada poniżej 50% minimalnej stawki za godzinę pracy. Nasi pracodawcy ułatwiają nam życie, zwalniając nas po tygodniu:) (a to dlatego, ze według nowozelandzkiego prawa pracy pracodawca jest zobowiązany płacić minimalna stawkę, więc naszym pracodawcom się oczywiście nie kalkulowało dopłacać nam każdego dnia )

Wiemy więc, że nie tędy droga, że w Marlborough nie zbijemy fortuny. Nowy plan: atakujemy stolicę. Z kimkolwiek byśmy nie rozmawiali, każdy nam poleca Wellington. Wybór wydaje się więc oczywisty...



#####################################
#####################################
######## ENGLISH ####################
#####################################
#####################################


Half past seven AM wake up time. My task is to feed 8 baby pigs and 3 big ones. Charlyn is out in the fields chasing 2 beautiful cows Dolly and Daisy that have to be brought to the farm by 8 o'clock when Barbara will show us how to milk them.

Around nine o'clock pigs are full and cows are empty. Time for breakfast: fresh bread from the oven, home made cheese, butter, jams and honey. Only the coffee comes from faraway Ethiopia. Overall animals are cute, landscapes around the farm picturesque, food delicious: it's truly idyllic. The downside of our cute farm came at nights when the temperatures dropped to 2 degrees Celsius in our room (last time we had that temperatures in the room was in the Himalayas, at 4500meters) and 3 layers of jumpers and trousers were not warm enough.

Everyday after breakfast until the evening we have hands full of farm work: arranging paddocks, splitting wood, gardening, shifting animals around the farm, fixing fences, chasing naughty little pigs that escape the farm every now and then and invade the neighbours gardens. From time to time we have special tasks like sorting the sheep (couple will go on a truck to a slaughter house, unfortunately) , or putting nose-rings into little pigs cute noses (challenging job to hold a pig while Barbara is piercing their nose). Sometimes in the evening we participate in the production of home made cheeses and butter, usually after we made fire and play a boardgame called „The Settles of Catan”. Good times!

Barbara's neighbour – Hamish, invited us one day to help him with odd jobs. The highlights included quad bikes racing and Charlyn's spectacular tractor driving challenge around the vineyard.

Two weeks pass super-fast. In the meantime another of Barbara's neighbours offer us work in their small vineyard. The work would consist of trimming the wine canes and then wrapping them along the metal wire. We decided to try it for a while as we have an accommodation deal with Barbs. It soon turned out that without months or years of experience we won't earn any money. The problem is that we were paid per cane (12 cents before tax) and the fastest we can possibly do after trying different tactics is 60 to 70 canes an hour resulting in 7 dollars an hours which around half of New Zealand minimum wage (minimum wage here is 13 dollars an hour equal to 6pounds or 8euro). After a couple of days it got worse: our hands got so sore that it was not possible to continue without a day break. We already knew that this work doesn't make sense to us and we tried to quit sooner than promised to our employers. They made the situation easier by firing us very same day!

It's clear then that this is not our perfect work - place either, that Marlborough region is not an El Dorado for us.

We have new plan in place: attack the capital. Everybody tells us that Wellington is busy city, full of opportunities, with a great artistic vibe, full of culture etc. We're looking forward to it!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (34)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
dbialek
dbialek - 2011-09-03 19:55
ekstra nastroje !
 
 
Rado
Radek Bialek
zwiedził 10.5% świata (21 państw)
Zasoby: 87 wpisów87 167 komentarzy167 1647 zdjęć1647 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
11.09.2010 - 07.03.2012